GSS - dzień ósmy (14. VIII)

Przełęcz Spalona – Duszniki Zdrój 6h 20min


Najlepiej prowadzone schronisko sudeckie: PTTK Jagodna. Kojarzy się ze smacznym i obfitym jedzeniem, wszędobylskimi pupilami Jodą i Milą, czystymi pokojami, pachnącymi łazienkami, kameralną atmosferą klimatycznej sali jadalnej (w lecie – w zimie gromadnie ściągają tu narciarze biegający po Górach Bystrzyckich). Okolica to raj dla kolarzy górskich i szosowych: 17 km Autostradą Sudecką do Zieleńca, 37 km do Kudowy-Zdroju, 24 km w przeciwnym kierunku do Międzylesia. Rzut beretem w Góry Orlickie. Piechurów niebieski szlak zaprowadzi na najwyższe wzniesienia w paśmie bystrzyckim – Sasin, Sasankę i Jagodną. Widoki z okien schroniska jak na Podhalu, z wszelkimi charakterystycznymi nieruchomościami (iglaki, hale, łagodne stoki gór) i ruchomościami (owieczki, rzadziej pastuszkowie).





Historia budynku jest długa. Jak podaje Marcin Dziedzic[1], już w 1746 roku nieco powyżej Przełęczy Spalonej (Przeł. Spalona liczy 788 m[2], schronisko położone jest na wysokości 811 m n.p.m.) na miejscu dawnej gajówki powstała pierwsza gospoda. Po niemal 150 latach zastąpił ją gościniec o nazwie Gasthaus auf der Passhőhe Brand (w skrócie: Brandbaude), który w 1927 r. trafił w posiadanie Kłodzkiego Towarzystwa Górskiego (GGV – Glatzer Gebirgs-Verein). Po trwającym pięć lat gruntownym remoncie i przebudowie schronisko zostało udostępnione turystom, a jego atrakcyjność wzrosła krótko przed wybuchem wojny dzięki wybudowaniu Autostrady Sudeckiej. W 1948 r. o Brandbaude (obiekt zawiadywany wówczas przez Związek Walki Młodych) upomniało się Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Zanim jednak budynek na powrót zaczął służyć amatorom górskich wędrówek, przez pewien czas pełnił funkcję domu kolonijnego ołdrzychowickich Zakładów Lniarskich „Lech”. Dopiero od 1951 r. zarządza nim Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze. Pod koniec lat sześćdziesiątych schronisko przyjęło używaną do dziś nazwę Jagodna[3].





Przebieg Głównego Szlaku Sudeckiego z centralnej części Gór Bystrzyckich do północnego skraju tej formacji trzeba uznać za co najmniej kontrowersyjny. Wytyczono go wzdłuż granicy z Republiką Czeską, szlak wiedzie zadbanym (i bardziej ruchliwym) odcinkiem Autostrady Sudeckiej. Wspaniałe widoki na piętrzące się po lewej stronie Góry Orlickie, z kulminacjami: Velką Deštną i Orlicą. Po prawej nieco niższe, ale również atrakcyjne północne Góry Bystrzyckie. Doprawdy trudno zrozumieć, czemu Orłowicz prowadzi nas asfaltem. Zazdrościmy kolarzom szosowym na Autostradzie Sudeckiej, biegaczom narciarskim trenującym na nartorolkach i piechurom na Orlicy. Jeśli chodzi o to, by podążający (z) Orłowiczem plecakowcy wracali tu dla prawdziwych bystrzyckich i orlickich atrakcji – zgoda, chytrze pomyślane. Tak czy inaczej: marsz drogą z Lasówki do Zieleńca ma coś wspólnego z konsumpcją wiśni w likierze – w papierku.

Wychodząc z Jagodnej kierujemy się w dół wzdłuż stoku – czterema szlakami: żółtym, zielonym, czerwonym i niebieskim. Po stromym, trawiastym, o porannej rosie śliskim zejściu skręcamy w lewo, pozostawiając znaki zielone. Maszerujemy lasem, ścieżka jest szeroka, dobrze oznakowana, na rozwidleniach nie sposób się zgubić. W zacienionych miejscach spowalniają nas kałuże i błota, dlatego pokonanie
6 km do pierwszego asfaltu zajmuje nam nieco ponad godzinę. Znacznie wcześniej żółte znaki odbiły w kierunku Mostowic, a tuż przed Czubą (764 m) szlak niebieski (alternatywna droga do Dusznik) skręcił w stronę Przełęczy pod Uboczem. Na asfalt wchodzimy więc kierowani wyłącznie czerwonymi oznaczeniami. Od Autostrady Sudeckiej dzieli nas kilkaset metrów. Podążając do Zieleńca przechodzimy przez ładną turystyczną wieś – Lasówkę. Można tu uzupełnić zapasy prowiantu, sklepy – zapamiętaliśmy dwa – funkcjonują na zapleczu agroturystyk.

Przejście jest widokowe, jeśli lubimy cieszyć się panoramą gór z dołu, zabawę psują jednak przejeżdżające ze znaczną prędkością auta. Do Zieleńca nic się nie zmienia, poza tym, że szosa stopniowo zaczyna się piąć w górę. Dla nas największą atrakcją Zieleńca jest schronisko Orlica, do niedawna obiekt PTTK, dziś w prywatnych rękach.


Kierując się Orłowiczem ku Koziej Hali trafiamy na tzw. kamień Rübartscha, upamiętniający postać założyciela (wykonawcy, przedsięwzięcie sfinansowało GGV) nieistniejącego już schroniska na Orlicy – powstało ono w 1882 r. i początkowo służyło jako schron dla turystów i służby leśnej.




Od kamienia zaledwie 40 minut zielonym szlakiem dzieliłoby nas od szczytu, ale podążamy za czerwonymi znakami w dół. Z asfaltu schodzimy dopiero przy DW Korund. Co ciekawe, przed wojną obiekt ten pełnił funkcję schroniska turystycznego. Kozią Halę od zdrojowej części Dusznik dzielą 3 km. Dla tych, którzy muszą zanocować w Dusznikach, najrozsądniejszą propozycją noclegową będzie z pewnością schronisko PTTK Pod Muflonem, pięknie położone na zboczu Ptasiej Góry. Można się tam dostać żółtym lub niebieskim szlakiem.


Muflon kusi turystę widokiem z tarasu przed schroniskiem: miasto w dole z całym pasmem Gór Stołowych w tle.


[1] M. Dziedzic, Kłodzkie Towarzystwo Górskie 1881-1945, Wrocław 2013, s. 111-117.
[2] Niektóre mapy, np. Góry Bystrzyckie i Góry Orlickie Galileosa (w skali 1:50000), sytuują Przełęcz Spaloną na wysokości 754 m n.p.m. w odległości około 2,5km czerwonym szlakiem na zachód od schroniska.
[3] Powojenne losy schroniska PTTK Jagodna przytaczamy za Piotrem Sroką (Prawdziwa historia schroniska Jagodna, „Sudety” 2009, nr 6, s. 27;  O schronisku Jagodna raz jeszcze, „Sudety” 2009, nr 11, s. 29).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz